Chwilę mnie nie było, ponieważ wyjechałam na wakacje, potem miałam ciężki tydzień w pracy docelowej i dodatkowej :-) Ale już jestem! Ci, którzy śledzą mnie na facebooku liczyli pewnie na innego posta. O dzisiejszym produkcie napisałam już przed wyjazdem, ale nie zdążyłam zrobić zdjęć, więc nadrabiam :-) Zdjęcia włosów z użyciem dzisiejszego stylizatora też będą stare… bo były jeszcze zrobione przed wizytą u fryzjera ;-) Zostały też podcięte, ponieważ na zdjęciach poniżej są jeszcze nierówne… tak to jest jak ucina się samemu trzy małe kołtuniki – sama byłam w szoku gdy zobaczyłam tego skutki.
Uffff… dobra zaczynamy :D
Czas na kolejny stylizator, tym razem marki Gosh. Przyznam, że odczucia podczas jego używania były naprawdę przeróżne, ale już wydałam ostateczną opinię :-)
Butelka jest czarna, bardzo solidna, mocny plastik. Pompka typowa dla wcześniejszych stylizatorów o których pisałam. Jednak trzeba się naklikać by wydobyć krem na zewnątrz. Na początku myślałam, że moja pompka jest felerena. Mało kremu wylatuje za jednym kliknięciem, otwór pompki jest malutki.
Krem jest biały, konsystencja jest typowo kremowa. Nie lepi się do rąk. Pachnie słodko i owocowo, ale nie nachalnie. Jest średnio wydajny, troszkę trzeba go dać na włosy by być usatysfakcjonowanym :) Jest bardzo fajny również do stylizacji na sucho, nie pozostawia białego osadu lub skruszonego kremu przypominającego łupież :D
Swój kremik kupiłam za ok. 35zł/150 ml w drogerii Hebe, ale najlepiej kupować go w promocji, bo czy opłaca się kupować 150 ml w takiej cenie to zaraz same ocenicie :-)
Można go też znaleźć w Super-Pharm.
SKŁAD:
Aqua/Water/Eau, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Cetearyl Olivate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) (masło shea), Vaccinium Myrtillus (Bilberry) Extract (wyciąg z soku borówki czarnej), Soccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract (wyciąg z trzciny cukrowej), Citrus Aurantinum Dulcis (Orange) Fruit Extract (wyciąg ze słodkiej pomarańczy), Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract (wyciąg z cytryny), Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract (wyciąg z klonu srebrzystego), Behentrimonium Methosulfate, C10-40 Isoalkylamidopropylethyldimonium Ethosulfate, Betaine, Hydroxypropyl Guar Hydroxyprpyltrimonium Chloride, Panthenol, Hydrolyzed Wheat Protein, Sorbitan Olivate, Citric Acid (kwas cytrynowy – sekwestrant, zwiększa trwałość kosmetyku), Phenoxyethanol (konserwant uniemożliwiający rozwój i przetrwanie mikroorganizmów), Piroctane Olamine (konserwant uniemożliwiający rozwój i przetrwanie mikroorganizmów), Sodium Benzoate (konserwant uniemożliwiający rozwój i przetrwanie mikroorganizmów), Parfum/Fragrance.
antystatyki – przeciwko elektryzowaniu się włosów
emolienty – tłuszcze, nawilżają, ale też zmiękczają włosy
emulgatory – pomagają połaczyć fazę wodną z fazą olejową – ułatwia tworzenie emulsji
humektanty – substancje nawilżające
proteiny – białka proste, naprawiają ubytki w zniszczonej łusce włosa
składniki zapachowe
W składzie mamy wyciągi z borówki czarnej, trzciny cukrowej, słodkiej pomarańczy, cytryny, betainy silnie nawilżającej, która pochodzi z buraka cukrowego. Jest też pszenica hydrolizowana oraz masło shea.
Teraz uwaga… Po aplikacji loki są miękkie i czuć, że są czymś wystylizowane. Ponadto są mięsiste i ładnie zdefiniowane! Krem robi efekt naturalnie wyglądającej czupryny przy czym loczki się nie psują. Mocno uwydatnia skręt :-) Naprawdę jest super!
tak, kołtuny były z lewej strony haha :-D |
ALE..
Używałam ten produkt na kilka sposobów. W składzie występuje hydrolizowana pszenica, czyli proteinki, które lubią wypełnić ubytki we wlosach, ale tez nadmiar wysusza i pojawia się tzw. przeproteinowanie.
Krem sprawdzał się u mnie tylko wtedy gdy:
#1 po umyciu włosów oczyszczającym szamponem z SLS, przy następnych myciach używałam kosmetyków bez ani jednego proteinowego składnika i moje włosy były “wolne” od protein.
#2 tuż przed nałożeniem kremu, podczas mycia oczyściłam włosy szamponem z SLS (oczyściłam włosy z protein)
Wniosek ?
Krem działa tylko wtedy gdy na moich włosach nie ma żadnych protein pochodzących z kosmetyków użytych wcześniej. Powiedzmy użyłam GOSH’a przy pierwszym myciu – włosy były GENIALNE tak jak opisywałam wyżej. Jednak podczas następnego mycia (bez użycia oczyszczającego szamponu z SLS) po użyciu kremu, loki były w coraz gorszym stanie, jakbym używała totalnie innego stylizatora. Na hydrolizowaną pszenicę znowu nałożyłam hydrolizowaną pszenicę co wywołało puch i brzydkie loki.
Podczas pierwszego użycia kremu moje włosy były wolne od protein i wtedy akurat wysuszyłam włosy dyfuzorem. Miałam tak skręcone włosy, że pojawiła się moja grzywka, która myślałam, że dawno zniknęła :D Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia, bo strasznie się spieszyłam.
Natomiast zrobiłam gdy nałożyłam krem po oczyszczeniu włosów szamponem z SLS:
Mimo zasad, których muszę się trzymać przy używaniu tego kremu, kupiłabym go ponownie, bo loczki wyglądają świetnie! No i jeśli musimy używać go raz na jakiś czas to od razu wydaje się być wydajniejszy :-)
3 Responses
śliczne loki :)
o tym produkcie nie słyszałam, ale wydaje się wart uwagi :)
oj jest :) dziękuję!
Włosy są przepiękne :) Kurczę – wypróbowałabym go, ale chciałabym sprawdzić najpierw czy da radę niż tyle wydawać na całe opakowanie ;) Można gdzieś dorwać jakieś mini próbki? :)