Cześć Kochane! :)
Ostatnio odkryłam dzięki koleżance bloga fryzjerki Mysi i naczytałam się o szamponach zakwaszających i o produktach, które używa. Spróbowałam więc umyć włosy mniej więcej na jej przykładzie. Zobaczcie co mi z tego wyszło :-)
Zakwaszenie polega na obniżeniu pH włosów i skóry głowy do odczynu kwaśnego.Kosmetyki do włosów posiadają zazwyczaj odczyn zasadowy, zakwaszenie pozwala wrócić do fizjologicznego odczynu. Łuski włosa wtedy się domykają, są wygładzone i łatwo się rozczesują.
Więc na chłopski rozum taki szampon używa się na koniec. Mysia używa go na początku i szczerze powiem, że po użyciu dwóch szamponów i balsamu aloesowego moje włosy były tak mięciutkie jak NIGDY :-)
Olejowanie na sucho – olej lniany
Mycie – na długość – Forte Sweden balsam aloesowy
Jak widać na końcówkach mam jeszcze pozostałości zielonego odcienia, ale gdy włosy trochę odrosną, podetnę to co zostało.
Troszkę się pobawiłam i zajęło mi to więcej czasu niż zwykle, ale jestem zadowolona z efektu :)
Kallos Caviar używałam pierwszy raz i mam mieszane uczucia jak na emolientową maskę, ale na recenzje Kallosowych masek jeszcze przyjdzie czas.
Co do szamponu zakwaszającego będę używać go zawsze gdy będę myła włosy szamponem z SLS, ponieważ on ma także SLS i czytałam, że przy częstym myciu efekt jest odwrotny i wysusza włosy.
Tak jak w przypadku poprzedniego rozjaśnienia, tak i teraz moje włosy potrzebują czasu by być w coraz lepszej formie, mam nadzieję, że uda mi się to osiągnąć i tym razem :-)
Buziaki!
4 Responses
Skomplikowane ;D
:-D troszeczkę
śliczne masz włosy :)
Dziękuję :))