Hej Kochani!

Od dziś zwracam się ‘Kochani’, ponieważ mój wierny czytelnik Dariusz Ż., którego pozdrawiam :D zwrócił mi uwagę na moje powitania skierowane tylko do płci pięknej i poczuł się urażony. Zapewniam, że to się więcej nie powtórzy! :D Po małym sprostowaniu czas na tą część, która bardziej Was zainteresuje :D

Produktów do mycia na długości nigdy za dużo! Tak się składa, że dwa balsamy do włosów, które Wam pokażę są od Forte Sweden – firmy, która opracowuje formuły i produkuje kosmetyki. Łączy je coś jeszcze, o czym przeczytacie w dalszej części.

Na aloesowy balsam do włosów Family trafiłam przypadkiem podczas przeszukiwania działu włosowego na ezebra.pl. Kosztował mnie 10,17 zł/1l, więc aż szkoda było nie wrzucić go do koszyka i nie przetestować. Zwłaszcza, że myjadła aloesowe moje włosy lubią, a tego produktu nigdy wcześniej nigdzie nie widziałam.

Zapach przypomina mi kosmetyki z dawnych lat tzw. familijne. Poza tym jest trochę intensywny i nieco chemiczny, ale jest jak najbardziej znośny. Konsystencja jest rzadka i płynna, więc trochę musimy nałożyć balsamu na włosy, aby znalazł się w każdym obszarze głowy. Butla jest plastikowa, nie posiada pompki ani żadnych udziwnień, po odkręceniu jest po prostu duży otwór :D Poza tym balsam prześwituje przez opakowanie, także widać ile go jeszcze zostało.


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride (konserwant), Dimethicone, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Isopropyl Alcohol (konserwant), Parfum, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol (konserwant), Citric Acid (regulatr pH), Linalool (zapach konwalii).

W składzie znajdziemy już na czwartym miejscu silikon nierozpuszczalny w wodzie, którego do zmycia potrzeba łagodnego szamponu np. Babydream. Niestety nie jest to zbyt dobra informacja. Zaraz potem jest Nasz pożądany sok z liści aloesu. Następnie konserwanty, regulator pH co jest plusem i zapachy.

antystatyki – przeciwko elektryzowaniu się włosów
emolienty – tłuszcze, nawilżają, ale też zmiękczają włosy
emulgatory – pomagają połaczyć fazę wodną z fazą olejową – ułatwia tworzenie emulsji

składniki aktywne – wyciągi i soki
składniki zapachoweNawet
silikony – oblepiają włosy i przez to chronią je przed uszkodzeniem, ale też dają złudne wrażenie, że włosy są zdrowe

Balsam dobrze myje włosy, tak samo dobrze mi się je dzięki niemu rozczesuje. Czyli spełnia swoją funkcję w 100%.

Moje loczki po zmyciu tego balsamu ogółem są fajne w dotyku i wyglądają dobrze i jest to prawdopodobnie zasługa soku z aloesu, ale też silikonu :(
Jeśli nie byłoby go tam lub chociaż byłby lotny, spojrzałabym na niego inaczej i to by był o wiele lepszy kosmetyk, a tak raczej nie kupię go ponownie, ale zużyję produkt do końca.

Mycie nim włosów parę razy pod rząd odpada jeśli dodatkowo nie będę używała szamponu bez SLS, a nie lubię używać go podczas każdego mycia, bo same włosy tego nie potrzebują.

Także balsam ten włosy myje dobrze i oczyszcza dobrze z wszelkich zanieczyszczeń, ale ‘Dimethicone’ mówię nie :-) 




Natomiast balsam Mrs. Potter’s aloesowo-jedwabny swego czasu był bardzo popularny i uwielbiany.  Jednak jego sława się skończyła, a nieco niżej przeczytacie dlaczego.

Balsam ten można kupić przez internet, znaleźć w małych drogeriach bądź tak jak ja, znalazłam go w Biedronce, ale nie ma go tam na stałe. Kosztuje ok. 7-8 zł/500ml.

Opakowanie jest zgrabne i ładne. Tutaj nie widać zawartości butelki. Konsystencja jest też rzadka, ale nie tak płynna jak balsam Family, więc wydajność jest większa. Zapach jest dość kwiatowy, ogółem bardzo przyjemny dla nosa :)

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Aloe Barbadenis Leaf JuiceCetrimonium Chloride (konserwant), Isopropyl MyristateDimethicone, Camellia Sinensis Leaf Extract, Propylene Glycol, Hydrolyzed Silk, Parfum, Isopropyl Alcohol (konserwant), Magnesium Nitrate (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Sodium Benzoate (konserwant), Potassium Sorbate (konserwant), Citric Acid (regulator pH), Limonene (zapach skórki cytrynowej), Linalool (zapach konwalii).

Znajdziemy tu sok z liści aloesu i to już na trzecim miejscu, natłuszczacze i znów jest tu silikon nierozpuszczalny w wodzie, którego do zmycia potrzeba łagodnego szamponu np.Babydream :( Mamy też wyciąg z zielonej herbaty, nawilżacz, hydrolizowany jedwab, potem konserwanty, regulator pH i zapachy.

antystatyki – przeciwko elektryzowaniu się włosów
emolienty – tłuszcze, nawilżają, ale też zmiękczają włosy
emulgatory – pomagają połaczyć fazę wodną z fazą olejową – ułatwia tworzenie emulsji
humektanty – substancje nawilżające
proteiny – białka proste, naprawiają ubytki w zniszczonej łusce włosa

składniki aktywne – wyciągi i soki
składniki zapachowe
silikony – oblepiają włosy i przez to chronią je przed uszkodzeniem, ale też dają złudne wrażenie, że włosy są zdrowe

I właśnie znowu przez ‘Dimethicone’ sława tego balsamu się skończyła, ponieważ dodali ten silikon w nowej wersji tego produktu. W starej występował ‘Dimethicone Copolyol’, którego zmywała woda, także był to idealny produkt do mycia włosów, niestety był :/

Oczywiście w tym przypadku balsam również dobrze myje włosy, ale mam wrażenie, że mimo bogatszego składu od Family, moje włosy po zmyciu nie wyglądają dobrze ani wizualnie ani w dotyku. Jednak nie to jest najważniejsze, ważne, że oczyszcza, czyli wykonuje swoją rolę. Ale znowuż ten silikon na który musimy uważać jeśli chcemy używać ten produkt.

Jak już wcześniej wspomniałam, obydwa te myjadła wykonują swoją robotę bardzo dobrze. Aloes jest wysoko w składzie i dobrze nawilża także świetnie, ale jest to ALE, którego nie przeskoczymy :D

No chyba, że ktoś z ‘Forte Sweden’ może przeczyta tego posta i zmienią składy!!!!!! Momentalnie by im wzrosła sprzedaż :D Oni byliby szczęśliwi i my byłybyśmy wniebowzięte. Nie rozumiem czemu często firmy psują lub wycofują coś co jest dobre. Czy ktoś może mi to wytłumaczyć? :D

Buziak!

3

8 odpowiedzi

  1. Super artykuł. Jak zwykle treść krótka ale konkretna. Twojego bloga zaczęłam czytać tydzień temu. Na początku przeraziła mnie ile jeszcze muszę się nauczyć i przyswoić wiedzy. Moja znajomość pielęgnacji swoich loczków opierała się głównie na tym aby umyć szamponem i nałożyć jakąś maskę lub odżywkę. A tutaj dowiaduje się jeszcze o olejach, silikonach, o myciu metodą omo… apropo olei.. czy możesz polecić jakiś olej do włosów wysokoporowatych dla osoby która dopiero zacznie swoją pzyodę z olejowaniem? Pozdrawiam

    1. Dziękuję! :) Najlepiej powoli wdrażać się w to wszystko by nie czuć się przytłoczonym nadmiarem informacji :) Mi kiedyś było bardzo ciężko to wszystko na początku ogarnąć!:D Polecam olej z orzeszków ziemnych (arachidowy) o którym pisałam na blogu i lniany też jest fajny :)

  2. O, ja Ci polecam Mrs Potter's wersję z kolagenem. Myję nim swoje loki, piękne pachnie i jest świetny. Tej wersji jeszcze nie miałam :))

  3. Pamiętam ten łupież, który nawiedził mój skalp, gdy postanowiłam być ortodoksyjną CG i myłam włosy odżywkami…Tego hita też kupiłam i równie "hitowo" załatwił mi skórę głowy ;]
    Od tamtej pory mijam go wzrokiem nie poświęcając mu większej uwagi :P

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *