Markę Kemon już znacie, ponieważ krem Hair Manya Hi Density Curl wraz z Tigi Curlesque nadal są u mnie na absolutnym podium wśród stylizatorów. Jakiś dłuższy czas temu, dowiedziałam się od mojej blond kręconej ‘siostry’ Anetki :D, że bardzo polubiła się z pewnym kremem do loków od Kemon. Wiedziałam, że też go przetestuję, ponieważ często sprawdzają się Nam te same kosmetyki :) No więc zakupiłam krem z linii Actyva z serii dla Kręconowłosych o nazwie Disciplina.
W lutym przy zakupie Hair Manya Density Curl, dodałam do koszyka również Naszego dzisiejszego bohatera. Kosztował 51,00 zł/150 ml w sklepie Trena.pl
Sam design opakowania i szata graficzna bardzo mi się podoba. Nakrętka jest “z drewna”i kojarzy mi się z eko kosmetykiem, naturalnym, przyjaznym dla natury. Coś w tym jest, ponieważ wyczytałam, że Actyva stosuje ponad 50 składników pochodzenia naturalnego.
Linia posiada też certyfikaty:
❖ Love Nature – kosmetyki nie zawierają składników, które mimo że są dozwolone do użycia w kosmetykach, mogą szkodzić środowisku oraz zdrowiu
❖ ICEA Vegan – podczas całego cyklu produkcyjnego oraz w składzie kosmetyków Actyva nie zostały użyte żadne substancje lub środki pomocnicze pochodzenia zwierzęcego i/lub GMO.
❖ Green PE – nowe opakowania, butelki i tuby są wykonane z nadającego się do recyklingu materiału Green PE. Ten innowacyjny materiał jest produkowany z trzciny cukrowej rosnącej w Brazylii, na obszarach kontrolowanych, które znajdują się daleko od amazońskiego lasu deszczowego. Surowiec ten jest odnawialny, a pozyskiwany polimer ma pozytywny wpływ na środowisko, pomagając zredukować emisję gazów cieplarnianych.
Dla mnie jest to wielki plus, że marka sama w sobie wychodzi naprzeciw i szuka naturalnych rozwiązań przy czym przyczynia się do dbania o środowisko :)
Skład:
Po pierwszym użyciu produktu jedyne co pojawiło się na mojej twarzy to wielki kwas. Następnie odłożyłam go na jakiś miesiąc. Często tak mam, gdy pokładam wielkie nadzieje w produkcie, a tu on nagle robi sobie ze mnie jaja ! :D
Oczami mojej wyobraźni już widziałam ten piękny skręt, cud, miód i orzeszki, a tu byle co. Byle jakie loki, jakieś spuszone, słabiutko i to bardzo. No i krem porzuciłam, po czym nacieszyłam się Cantu Aktywator i wróciłam do Actyva i dałam mu ostatnią szansę. No, może kilka, bo chwilę produkt muszę potestować :)
Zauważyłam, że najlepiej sprawdza się z wyżej wspomnianym Aktywatorem. Natomiast loki solo nie trzymały się, na drugi dzień musiałam już je wiązać. No i co zrobiłam? Pożaliłam się Anetce :D Jasno mi zakomunikowała, że kremu nakłada naprawdę sporo, by efekt był zadowalający. No i Eureka! Zdjęcia włosów z tego tekstu i z poprzedniego z aktualizacją to wynik rady Anety :) Nie wiem dlaczego, ale nie przeszło mi na myśl, że nakładam Disciplina za mało, ewidentnie w tym przypadku nie potrafiłam tego wyczuć. Tak naprawdę to uratowało całą sytuację. Nie zmienia to faktu, że na drugi dzień pojawia się mały puch. Mam wrażenie, że to był nieodzowny element, mniejszy lub większy, gdy używałam tego produktu.
Jednak przyznam, że zanim doszło do pozytywów, już prawie wykończyłam cały krem wliczając jedną odlewkę. Nie wiem na ile użyć wystarczyłoby mi 150 ml, gdybym od początku nakładała odpowiednią ilość. Nie za bardzo mi się to niestety kalkuluje patrząc na całe 51 zł, które trzeba wydać.
Ostateczne wrażenia są dobre, ale nie na tyle, abym miała kupić ten kosmetyk ponownie. Główną rolę gra tu cena w proporcji do pojemności i wydajności. Przy czym również uważam, że warto zobaczyć jak sprawdzi się ten krem na innych głowach :)
Buziak!